Coroczny wyjazd Chóru Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego na międzynarodowy festiwal stał się już niemal tradycją. Tego lata chórzyści wybrali się do chorwackiej miejscowości Rovinj, gdzie wzięli udział w XX edycji konkursu Chorus Inside.

Na wyjazd członkowie chóru musieli czekać całe lato. Termin przypadł na ostatnie dni sierpnia – od 23 do 30. Na szczęście pogoda w Chorwacji nie jest tak kapryśna jak nad Morzem Bałtyckim, więc koniec lata nie oznaczał w tym wypadku barowej pogody. Poza tym – przede wszystkim konkurs, opalanie na bok.

Autobus ruszył spod Collegium Anatomicum w niedzielę o 17.00. Droga do Chorwacji wiodła przez Czechy, Austrię i Słowenię. Cisza nocna poprzedzona została śpiewami i rozmowami, które zakończyły się po północy. Na miejscu chórzyści znaleźli się w poniedziałek po południu. Po zakwaterowaniu w hotelu przyszedł czas na odpoczynek i pierwsze przechadzki po okolicy. Co za tym idzie – pierwsza wizyta na plaży i opalanie. Ci, którzy zaopatrzyli się w buty, chroniące przed kłującymi jeżowcami, lub w płetwy, bez obaw wchodzili do słonej wody Morza Śródziemnego. Drugiego dnia cały chór wspólnie zwiedził Rovinj. Był też czas na zdjęcia w pięknej scenerii i zakup pamiątek. Wieczorem chór dał koncert w kościele, w którym posługę pełnią ojcowie paulini. Po występach cztery koncertujące chóry spotkały się na poczęstunku. To była pierwsza okazja do usłyszenia konkurencji, ale i do integracji międzychóralnej.

Festiwal na dobre zaczął się trzeciego dnia pobytu, kiedy to przez Rovinj przeszła parada chórów, której trasa kończyła się przy kościele pw. św. Eufemii. W świątyni odbył się krótki koncert. Chórzyści mogli potraktować go jak próbę generalną, ponieważ następnego dnia czekały ich przesłuchania konkursowe.

Chór Uniwersytetu Medycznego podczas XX edycji festiwalu Chorus Inside wziął udział w trzech kategoriach konkursowych: muzyki sakralnej, popularnej i ludowej. Konkurował m.in. z chórami z Włoch, Mołdawii, Chorwacji, a także z Polski – drugim wykonawcą znad Wisły był Chór Uniwersytetu Medycznego z Łodzi. Po całodziennym stresie związanym z konkursem przyszedł czas na relaks. Jako że chór z Łodzi był jedynym chórem uniwersyteckim poza naszym, udało się nawiązać z jego członkami przyjacielskie relacje podczas wieczornego spotkania przy gitarze i tańcach. Na wyniki przesłuchań trzeba było poczekać do następnego dnia.

Przed ogłoszeniem wyników cały dzień przeznaczony był na zwiedzanie. Tym razem Puli – największego miasta na półwyspie Istria. Przemiła pani przewodnik pokazała chórowi najważniejsze zabytki – amfiteatr, łuk Sergiusza czy świątynię Romy i Augusta. W wolnym czasie członkowie chóru postanowili pokazać przechodniom swoje umiejętności. Skutki śpiewania na ulicy przekroczyło ich najśmielsze oczekiwania. Nikt nie spodziewał się, że uda się zebrać tak wysoką kwotę. Ale niech pozostanie ona tajemnicą chórzystów…

Wieczorne ogłoszenie werdyktu ucieszyło wszystkich. Chórowi Uniwersytetu Medycznego z Poznania przyznano pierwszą nagrodę, czyli złoty dyplom, we wszystkich trzech kategoriach, w których startował, a dyrygent, Pan Profesor Przemysław Pałka otrzymał nagrodę dla najlepszego dyrygenta festiwalu. Swoją radość wszyscy członkowie chóru mogli wyrazić wieczorem, podczas zabawy na plaży, którą udało się spontanicznie zorganizować.

Sobota była dniem poświęconym na wyjazd do Wenecji. Tam czekał na chór koncert w kościele San Giorgio Maggiore. Po nim nadszedł czas na zwiedzanie, ponownie z przewodnikiem. Wenecja wieczorową porą zachwycała chórzystów, którzy nie przestawali fotografować – zabytków i siebie nawzajem.

Droga powrotna trwała całą niedzielę, jednak w powyjazdowej euforii wydawała się dużo krótsza niż droga na miejsce. Długo trwały pożegnania i podziękowania pod Collegium Anatomicum. A propos tych drugich – szczególne podziękowania należą się Panu Profesorowi Przemysławowi Pałce, Panu Doktorowi Pawłowi Łuczakowi, Pani Magister Aleksandrze Pałce i akompaniatorce chóru, Annie Doleckiej, za pracę włożoną w przygotowanie występów i za zaangażowanie. Oby takich wyjazdów było jak najwięcej!

Marta Nowak